czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział dziewiętnasty: Idziemy Granger! Znaczy Potter.


-Nie wiem co mam zrobić, ta banda tchórzy którą nazywa Ginny rodziną siedzi bezczynnie. Ja tak nie umiem i dlatego przyszłam do Ciebie Blaise.
-Merlinie… Hermiono nic nie wiedziałem o tym samolocie… Kurde… Rodzina? Pfff zawsze byli gotowi tylko czekać, nie spodziewałbym się tego po Potterze ani po Ronie, a tu co? Taka niespodzianka. Musimy coś wymyślić Hermiono.
Nie wiem czemu przyszłam do Blaise’a,  wiem o tym że się z Ginny przyjaźnią ale naprawdę nie wiem czemu akurat do niego przyjechałam. Drugą osobą którą wpadł mi do głowy był Malfoy… Ale sam w sobie pomysł jest absurdalny więc nawet nie miałabym na co liczyć. Mam nadzieję że czarnoskóry przyjaciel mojej „siostry” mi pomoże.
-Mam!
-Co takiego Blaise, masz?
-Mam fantastyczny pomysł!
-Zaskocz mnie.
-Właściwie to nic nie mam, ale tak jakoś chciałem się czymś wykazać. A Draco wie?
-O czym? O tym że Ginny jest na pokładzie terrorystycznego samolotu? Ależ oczywiście że tak, przecież jak byś nie pamiętał to Malfoy jest moim ulubionym i jedynym najlepszym przyjacielem do którego od razu zadzwoniłam.
Powiedziała Hermiona z sarkazmem, a Blaise na nią spojrzał ponuro.
-To Ty nic nie wiesz? Tak?
-O czym?
-O tym.. No o tym co było i jest pomiędzy Ginny a Draco…
Wyszeptał jakby niepewny swoich słów. Spojrzałam na niego z nieukrywanym zdziwieniem.
-Wiem jedynie o tym że ze sobą spali, ale żeby o jakimś poważniejszym związku wiedzieć to nie. Nie wiedziałam.- Powiedziała zasmucona. A ja uśmiechnąłem się do siebie „Czyli to nadal mi mówi wszystko”
-Trudno. – powiedział i wstał, ciągnąc mnie za rękę do góry abym zrobiła to samo. – Idziemy, Granger! Znaczy Potter… To tak dziwnie brzmi nie uważasz?
Nie odpowiedziała mu.
-Ale gdzie?
-Do kominka, a niby gdzie?!
Spojrzałam na niego, jak na jakiegoś debila, a on szczerzył się jak głupi do ciemnego kominka. Wziął garść popielatego proszku, wrzucił go do kominka, ciągnąc mnie za sobą i krzyknął „Dworek Dracona Malfoya!” ziemia pod stopami mi zniknęła na chwilę, lecz zaraz znowu się pojawiła, przez chwilę kręciło mi się w głowie. Kiedy ostrość mi się już naprawiła, uderzyła we mnie marmurowa biel, rażąca oczy. Znajdowaliśmy się w salonie który miał marmurową białą podłogę, również marmurowe ozdobne filary, cztery schodki w dół z kominka a na dole wielki, ciemnozielony dywan, pod koniec dywanu stała biała kanapa i komplet foteli do tego, po środku mały szklany stoliczek z srebrną zastawą a naprzeciwko telewizor, obok telewizora znajdowały się dwie zielone, stojące lampy dające chłodny, zielony poblask. Po prawej stronie od kominka znajdował się duży, szklany kredens z elementami marmuru, w którym znajdowały się przeróżne alkohole nad barkiem stał, pochylony Malfoy, bledszy niż zwykle, ciemno niebieska koszula i czarne spodnie, ogromnie się kontrastowały z bladą skórą Malfoya, biały był niczym swoja marmurowa posadzka, kiedy usłyszał nasze ciche kroki odwrócił się do nas, miał już lekkie wory pod oczami, dzienny zarost, jego oczy były zmęczone, a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek w ręce trzymał szklankę pełną whisky z colą i kostkami lodu.
-No proszę, proszę – powiedział już podpitym głosem i się złośliwie uśmiechnął – Kogo to moje zmęczone oczy, widzą?
-Draco…. Co Ty z sobą zrobiłeś?
-No co Blaise? – spytał cynicznie i spojrzał na siebie – Ubrałem się nie stosownie? Wybacz, ale nie wiedziałem że masz, mnie zamiar odwiedzić w towarzystwie pani Potter. – ukłonił się nisko i lekko się zachwiał, usłyszeliśmy cichy chichot, jakby jakiegoś szaleńca.
-Draco, nie jesteśmy tu bez powodu. – Dracon sceptycznie uniósł brwi – Chodzi nam o Weasley.
Rysy twarzy momentalnie się mu zmieniły, wcześniej luźne teraz mocno zaciśnięte, prawie zgrzytał zębami, tak mocno ściskał szklankę aż mu knykcie zbielały.
-Ach… Panna Weasley, co się jej stało?
-Nie udawaj Malfoy! – wykrzyczała wściekła Hermiona na obojętną minę Malfoya zdenerwowała się jeszcze bardziej – Wiem o tym… O tym… O tym czymś co jest pomiędzy Tobą a Ginny!
-To co jest pomiędzy mną a rudą? Panno Potter? – pierwsze powiedział z lekkością a drugie z taką dawką jadu i pogardy że nawet Snape byłby dumny ze swojego chrześniaka.
-Ja… ja wiem… Draco – wyszeptała tak słabym głosem jakby zaraz miał się złamać – Wiem o tym, że pomiędzy tobą a Gin coś zaszło, nie wiem co ale… Ona też to do Ciebie czuje.
-Tak Potter, wmawiaj sobie to – on tego nie powiedział, on to wysyczał, miałam wrażenie że każde jego słowo jest jak nóż który trafia ze mną z niesamowitą siłą i wrogością.
-Nie wiem co pomiędzy wami zaszło, ale wiem że pomiędzy tobą a Ginny naprawdę coś było, nie wiem co, nie zrozumiem tego nigdy… ale wiem, że ona też to czuje. I to z taką samą siłą, jak i nie większą. Nigdy Ci nie powie tego czego ja, ale ona naprawdę coś do Ciebie czuje.
-Nie rób z siebie takiej wielkiej przyjaciółki teraz, Granger. W dupie mam to za kogo wyszłaś, dla mnie to możesz wyjść za samego Lorda Voldemorta, nadal będziesz dla mnie tą samą szlamowatą Granger, mogę Cię przeprosić ale nie potrafię zmienić tego czego o Tobie myślę. Rozumiesz?
Przestałam zwracać uwagę, na jad w jego słowach, na jego wściekły wzrok na twarz pełną bólu. To było tak nie podobne, do Dracona Malfoya że aż mnie to zdziwiło, wpatrywał się we mnie przez chwilę po czym prychnął.
-Rozumiem to, i wiem że tego nie zmienisz…. – wyszeptałam – Ale nie rań Ginny, przez swoje głupie ego, przez swój „honor”. Nie rób czegoś, czego  będziesz żałował że zrobiłeś, że nie zrobiłeś kroku w jej stronę, że… że byłeś dupkiem. Nie krzywdź siebie i jej. Nie zrozumiem czemu akurat wybrała Ciebie dla siebie ale… Zaakceptuję jej wybór i będę ją wspierać. Nie jestem najlepszą przyjaciółką po tych wydarzeniach z Hogwartu i wiem… I wiem co dla niej Ty, Blaise zrobiłeś – puściłam Blaise’owi oczko, tak naprawdę to wiedziałam że to Malfoy nauczył tego Ginny.
-To w takim razie… Granger, dobra niech Ci będzie Blaise, tylko się tak na mnie nie patrz. Hermiono. Co się dzieje z rudą?
-Siedzi w samolocie – powiedział czarnoskóry mężczyzna.
-To wiem.
-No i tak, no jakby ten samolot jest terroryzowany.
-Terror że co?!
-W wiadomościach podali ta informację jakieś dwie godziny temu, Ginny niedługo już powinna dolecieć do Turcji, ale nie wiadomo gdzie lecą. – powiedziałam, oczy Malfoya zrobiły się jak dwa galeony.
-I co ja mogę zrobić?! Mam zatrzymać ten samolot, swoją magiczną siłą?!
-Nie…ale… Właściwie nie wiem, czemu Blaise mnie tu przyprowadził.
Draco przerzucił swój wzrok na Blaise, a ja poczułam ulgę.
-Uznałem że powinieneś wiedzieć.
Blondyn prychnął i wypił całą zawartość szklanki razem z kostkami.
-Pozłotko!
Rykną tak że aż musiałam zakryć uszy aby nie ogłuchnąć, przed nim pojawiła się domowa skrzatka, kłaniając się tak nisko jak tylko na to jej podłoga pozwalała, prawie na niej leżała, widziałam jak się trzęsła ze strachu przed Malfoy’em, chciałam krzyknąć aby tak nie robił, lecz Blaise zakrył mi dłonią usta i pokręcił niemo głową, patrzyłam ze strachem na to co miało się wydarzyć. Nie wiedziałam co chciał zrobić, był pijany i niebezpieczny, dwa razy bardziej niż zwykle. Spojrzał na skrzata tak jakby miał zaraz zwymiotować.
-Tak panie?
-Dlaczego moi goście nie są jeszcze obsłużeni?! Czy mam cię za to ukarać?!
-Nie, panie. Zaraz obsłużymy pana gości.
-Nie zaraz tylko teraz! – ryknął a ja wydałam cichy jęk, dopiero teraz uświadomiłam sobie że trzymam Blaise za ramię, i mocno mu wbijam paznokcie. Nie patrzył na mnie, był gotowy wkroczyć w każdej chwili aby uspokoić swojego przyjaciela, był czujny, lekko pochylony do przodu, jak wąż przed atakiem.
-Oczywiście proszę pana.
Skrzatka zniknęła, zaraz pojawiło się pięć innych którzy usadzili Blaise na jednym z białych foteli a mnie na kanapie, po chwili pojawiły się przed nami przekąski i napoje, Malfoy zaszczycił nas swoim towarzystwem i usiadł na przeciwległym do Zabiniego fotelu, nogę założył na nogę, ale tak po „męsku” w dłoni trzymał pustą szklankę, postawił ją na szklanym stoliku, patrzył na nas tak, jakoś dziwnie. Ni to z pogardą, ni to z złością… Tak jakby pusto, ale z drugiej strony jego oczy były mordercze.  Siedziałam sztywno, jakbym połknęła kij. Blaise lekko się rozluźnił w fotelu.
-Proszę częstujcie się. – powiedział Malfoy, tak stanowczym głosem że nie śmiałam mu odmówić, wzięłam kieliszek w której był porzeczkowy rum, zaczęłam go powoli popijać, zagryzając palące łyki winogronami, Blaise tak jak Draco pił colę z whisky i kostkami lodu.
-No, no, Malfoy. – powiedział Blaise takim dumnym tonem. Draco uniósł brwi w geście zapytania. – Dawno już Cię nie widziałem w akcji. Stary ty się nic nie zmieniasz, nadal potrafisz być taki straszny i morderczy że wszystko co żyje przed tobą spierdala. Brawo! – zaklaskał, Draco prychnął i uśmiechnął się złowieszczo.
-Trening czyni mistrza – pochylił szklankę do przodu, Blaise tak samo. Stuknęli szklankami i zaczerpnęli po łyku, siedziałam zaszokowana, nie wiedziałam co powiedzieć, kieliszek który trzymałam wydawał się być z ołowiu, spojrzałam na kieliszek, był kryształowy ze zdobieniami, w kształcie drobnych kwiatków.
-Na trzeźwo tego nie zniosę – wyszeptałam i wypiłam całą zawartość kieliszka, tak jak wcześniej Malfoy na raz. Poprosiłam cicho skrzata aby napełnił mój kieliszek, zrobił to nawet się nie pokazując, i tak cztery razy. Zakręciło mi się w głowie, było mi strasznie ciepło i słyszałam rozmawiających mężczyzn z dala, spojrzałam na nich. Blaise sączył swoją pierwszą szklankę, Malfoy pił już drugą. Rozmawiali o zwykłych rzeczach, takich jak wylot Malfoya na tournée wokół świata na mecze Quidditcha, o tym co będą robić w wolnym czasie, o takich naprawdę zwykłych rzeczach, patrzyłam na nich zdumiona. Myślałam że mi pomogą a oni tym czasem  sobie rozmawiają, zupełnie tak jak ta banda tchórzy, wstałam i zakręciło mi się w głowie przez co lekko się zachwiałam. Malfoy i Zabini spojrzeli na mnie.
-Gdzie idziesz? – spytał Blaise a Malfoy upił łyk whisky.
-Właśnie Granger, gdzie się wybierasz?
-Szczerz wam powiem że nie wiem. Ale wiem że muszę pomóc Ginny…. – powiedziałam lekko przytłumionym głosem – Wiem! Aportuję się do niej! – chciałam zrobić to co powiedziałam ale Blaise i Malfoy rzucili się na mnie.
-Opętało cię coś?! – wykrzyknął Blaise obok mojego prawego ucha.
-Chyba raczej, popieprzyło cię?! – wydarł mi się do lewego ucha Malfoy.
-Złaźcie ze mnie! I to natychmiast!
-Nie! – wykrzyknęli obaj.
-A to niby czemu?
-Może dlatego że chciałaś się właśnie aportować na samolot pełen Mugolii? – zapytał sarkastycznie Blaise.
-Albo może dlatego, że jesteś już wstawiona i nie myślisz dobrze? – dodał Malfoy z jadem w głosie.
-Ale…Ale! Ale… macie rację. Przepraszam. – spojrzałam na nich wyczekująco aż ze mnie zejdą, lecz im się zbytnio nie spieszyło – Skoro wiem że chciałam coś głupiego zrobić, możecie ze mnie zejść?
-Tak. – odpowiedzieli obydwaj i pokiwali głowami. Po chwili czułam jak cały ten ciężar ze mnie schodzi, poczułam po chwili zimne dłonie na mojej lewej ręce a na prawej cieplejsze, które podnosiły mnie.  Gdy już wstałam, a Malfoy i Blaise byli pewni że nie aportuję się do niej, puścili mnie w końcu. Usiadłam na kanapie, nagle poczułam jak coś mi wibruje w kieszeni, wyjęłam z niej telefon, Malfoy i Zabini spojrzeli na mnie dziwnie.
-Mugolski wynalazek – wyjaśniłam szybko. Blaise i Draco spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. Spojrzałam na wyświetlacz, mojego dotykowego telefonu i zamarłam.

****

Kochani moi! 
Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek! Dodaję rozdział teraz i wprowadzam zmianę. Rozdziały będą dodawane co tydzień, a ja się nie wyrobię to z lekkim opóźnieniem. 
To jest taki mały prezent ode mnie dla was, wiem, wiem skromny i nic nie znaczący, ale źle bym się czuła nic wam nie dając. Jak za pewnie zauważyliście, teraz na belce jest cytat z piosenki Michała Bajora 'Taka miłość' - czemu? Dlatego że bardzo mi się przy tej piosence pisze.
Dziękuję wam za komentarze, które motywują do dalszego pisania. Dziękuję za długie rozmowy przez Skype z Laurą Lovegood - na serio, kochana jesteś. Dziękuję jej też za pomoc w dopasowaniu swojego pomysłu. Tak samo jak i Hubertowi, który rzucił jedno imię a ja mam całą historię.  A no i jak wiecie, zamawiam szablon aby był dla mnie, oraz żeby mój blog był wyjątkowy. 
Całuję was wszystkich i ściskam. Razem z tymi anonimkami którzy nie zostawiają po sobie żadnego śladu, prócz kolejnej cyfry w statystyce.

Ps: Kotki zmieniłam Nick, teraz Lilian Sole to marna ;) 

13 komentarzy:

  1. Miło :-) Może dzisiaj też pogadamy xD A co do rozdziału, zaskoczyłaś mnie, myślałam że dodasz dłuższą zapowiedz, a tu taka niespodzianka <3 Czekam na dalsze losy, mm.. napisty Malofy, usi byc jeszcze bardziej seksowny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musi musi, on jest naprawdę seksowny :3
      Pogadamy, pogadamy :)

      Usuń
  2. Wprost uwielbiam Malfoy'a, a u Ciebie, w Twojej twórczości moje uczucie rośnie.
    Świetna notka, wprawdzie blog czytam od dwóch dni, ale ta chyba najbardziej mi się spodobała. I oczywiście czekam na więcej ;)

    P.S. Jeżeli jesteś zainteresowana książkami, to zapraszam Cię na świeżego bloga na temat książki mojego autorstwa ;) Próbuję się jakoś wybić i każda opinia, komentarz, dobre słówko jest bardzo pomocny !
    http://www.smoczeinsygnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuję!
      Naprawdę miło mi że mój Malfoy ci się podoba :)
      Więcej pojawi się w piątek :)

      Oczywiście że wskoczę na twojego bloga i zobaczę co tam wypisałaś :)
      Z miłą chęcią.

      Usuń
  3. Dobry Wieczór :)

    Obiecuję, że komentarz będzie krótki, bo padam na moją mo... twarz oczywiście. Wróciłem ok. 3 godziny temu z uczelni, więc chyba rozumiesz, że nie ogarniam do końca :)

    Rozdział... no się dzieje. Nie spodziewałem się, że Hermiona wyląduje w takim towarzystwie... i to mi się podoba, zaskoczyłaś mnie (kolejny raz). Malfoy jak dla mnie taki, no malfoyowaty. Tylko, że teraz jeszcze chleje z Zabinim. Zachowanie wobec skrzatów się u niego nie zmieniło, więc wciąż jest tym samym Ślizgonem, co w kanonie. Pani Granger/Potter nie myśli trzeźwo, a to nowość (i znowu zaskoczenie).

    Oczywiście czekam na kontynuację.

    Oprócz tego, życzę Ci wszystkiego, co jest Ci teraz w życiu potrzebne, bo pisanie o wenie i czasie jest chyba zbędne... No ale żeby nie było, to oczywiście i tego Ci życzę, a co tam :)

    Idę już spać, ale obiecuję, że od jutra zacznę coś pisać, ponieważ mam już weekend.

    Pozdrawiam i życzę dobrej nocy :)

    P. a ka Dark Side of Myself

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile razy bym nie czytała twojego komentarza, uśmiecham się jak głupia i śmieję z pierwszego zdania!

      Uhuhuh...udało mi się ciebie znowu zaskoczyć! Jeea :D
      Naprawdę cieszę się że ci się spodobało, ważne są dla mnie twoje komentarze więc miło mi jest je czytać. Chciałam pokazać panią Potter/Granger z innej strony, więc udało mi się. Draco też jest z innej strony pokazany w tym rozdziale.

      Kontynuacja pojawi się w piątek.

      Dziękuję za życzenia, również Ci tego życzę.

      Piszesz coś już od dwóch tygodni, ale będę czekać :3

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Piszę, a nie piszę... Nie idzie mi jakoś to w ostatnim czasie, niestety. Mam nadzieję, że jutro, rozpoczynając weekend, uda mi się coś naskrobać, szczególnie na blog.

      Dlaczego moje słowa wywołują uśmiech i śmiech u Ciebie, hm? :)

      Usuń
    3. Ogólnie czytając twoje komentarze podnoszę się na duchu, zawsze są szczere i optymistyczne i, widać że czekasz na to co będzie dalej. Swoimi komentarzami sprawiasz że chce mi się pisać, skakać, tańczyć i śpiewać, jednocześnie. Twoja opinia jest dla mnie ważna i podbudowuje moją wiarę w siebie, której jest mało. Większość rozdziałów które napisałam nie spełniają moich oczekiwań, bo uważam że mogłyby być lepsze i lepsze. Nie wiem... chyba chcę być najlepsza, choć wiem że tak nie jest. Mam niską ocenę o swoim stylu pisania i treści którą wyskrobuję. Dodawaj rozdziały bo blog, wygląda jakbyś go opuścił.

      Czemu się śmieję? Może przytoczę tą linijkę 'Obiecuję, że komentarz będzie krótki, bo padam na moją mo... twarz oczywiście.' Nawet teraz wywołuje to u mnie salwę śmiechu i radości emanującej ze mnie, tak że zarażam ją innych. Nie martw się, też mam zastój psychiczny w pisaniu SBŻR i nie czuje się z tym dobrze, nie mogę dokończyć rozdziału dwudziestego i stoje z nim w tym samym miejscu od 14 lutego...

      Usuń
  4. Hej kochanie ;*

    Przepraszam, zaraz skomentuję nowy rozdział dosadnie i dogłębnie w niego wniknę, ale teraz chciałabym Cię zaprosić na nowy rozdział, na: [szepty-zycia]

    Zaraz się jeszcze odezwę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, przeczytałam i przestudiowalam dwa razy od deski do deski ;D bardzo mi sie podobał ten rozdział, nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu coś dodalas, bo już myślałam tak szczerze to myślałam, że już nie wrócisz! Najbardziej podoba mi się tekst, Bleisa o tym, jak w dalszym ciągu wszystko przed nim spierdala ;) śmiać mi się chce do teraz ;D elegancko wplotlas śmieszne dialogi w poważna sytuację! Czekam na nowość i pozdrawiam serdecznie!

      Liley ;*

      Usuń
    2. Hej! ;*

      Nigdy nie porzucę tego bloga! Obiecuję! Jestem nastawiona na dokończenie tego opowiadania i je skończę. Tak ten tekst, również i mi się podobał. To był kolejny mój eksperyment i, cieszę się że, się udał! Naprawdę, nie byłam pewna jak to wyjdzie z tymi dialogami w sytuacjach. Ale cieszę się że, Ci się spodobało! :)

      Szepty życia <3 zdecydowanie jeden z moich ukochanych blogów. Zostałaś umieszczona w sznureczkach z tym oto blogiem.

      Liliana ;*

      Usuń
  5. No nie! Ja się pytam czemu już nie ma rozdziałów do czytania?! I co ja mam teraz robić?! Czemu ja to tak szybko przeczytałam?!
    Chcę już kolejny rozdział, ale jestem ciekawa! Kto dzwonił do Hermiony? A w ogóle, jakie towarzystwo! Malfoy jaki groźny, uśmiałam się przy tym. :D
    Pozdrawiam,
    niecierpliwa Prongs :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu pchłonełaś rozdziały w zaskakująco szybkim tempie,. Rozdział będzie jutro bo dzisiaj nie wypali, może jeszcze coś doskrobię do niego...Kto wie?
      Dowiesz się w swoim czasie kto do niej dzwonił, obiecuję! Towarzystwo pierwsza klasa xd
      Malfoy jest seksowny <3

      Pozdrawiam i cię całuję!

      Usuń

Obserwatorzy