„Spotkania
dwóch wrogów, nie koniecznie muszą się
kończyć latającymi przedmiotami”
16 Lipca
2008 r. Londyn
Minęło pięć dni od mojego
spotkania z Malfoy’em i przyznam się szczerze że mam cholerne wyrzuty sumienia.
Malfoy był dobry, i to co wydarzyło się
następnego dnia rano również doprowadza mnie do jeszcze większych wyrzutów
sumienia i granic szaleństwa tak i samo jak to co wydarzyło się po obiedzie u
mamy. Tym bardziej że znowu umówiłam się z nim na spotkanie w Hoffie Haven.
Wiem jak to spotkanie się skończy tylko nie wiem gdzie. Nie wiem czy u mnie czy
znowu u niego. Przeraża mnie fakt że romansuję z Malfoy’em! Ale w końcu on jest
„niegrzecznym” typem a nie tak jak na przykład Potter który jest świętoszkiem.
Byłam już w „związkach” (o ile można to tak nazwać) z niegrzecznym typem
mężczyzny i to zawsze ja kończyłam te związki tylko że w tedy nie wiedziałam ile
ów związek będzie trwał, a teraz wiem ile. Jeszcze góra cztery dni a potem
wylatuję do Turcji i więcej go nie spotkam.
To jak czułam się z Malfoy’em przekraczało granice możliwości… ten
związek to był tylko sex, nic więcej, sex, sex, sex. Spotkałam się z rodziną na
niedzielnym rodzinnym obiedzie wchodzę a tam kto?! Malfoy z ojcem, spoglądający
na mnie dzikim, zwierzęcym pełnym pożądania wzrokiem. To było chore, a ja czułam się wspaniale, myśląc o tym co robiliśmy w Norze.... Wywołuję u siebie ciarki. Nie pomyślałabym nigdy, że kiedykolwiek będę spała z Malfoy'em, jakby ktoś mi to powiedział uznałabym go za szurniętego i kazała się udać na intensywną terapię dla psychicznie chorych w Mungu...a teraz? Bezkarnie sobie z nim śpię, czując się świetnie. Tak nie powinno być. To mnie przeraża.... Wspomnienie tego dnia jest zbyt silne, żeby o nim zapomnieć.
Oni.TO.robili.w.Norze?! OMG! Hahahaha, czytam dalej, bo nie mogę uwierzyć :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Prongs.