Blaise
Zabini stał i czekał na tym cholernym peronie! Stał i stał! A ten dupek jego
najlepszy przyjaciel nie miał zamiaru się pokazać.
-Stoję tu do cholery od godziny, nawet na chwilę nie usiadłem, a on…Łaaaa! O
Merlinie jak ja go rozszarpię, poćwiartuję, spalę na stosie i dla pewności
utopię jeżeli się tu za chwilę nie zjawi! - Blaise stał tak i rozmyślał co
zrobi Draconowi jak tylko się pojawi, ale Draco już dawno tu był, czekał tylko
aż jego przyjaciel się odwróci, siedzi na tej zasranej ławce od ponad
czterdziestu minut i już tyle się nasłuchał co jego przyjaciel mu zrobi jak go dorwie… Ale to Blaise, ten
sam Blaise który gdy byli jeszcze za czasów Hogwartu urządzał tyle dobrych
imprez, na których ognista lała się strumieniami* gdzie dziewczyny zapominały
że są dobrze wychowane, gdzie Parkinson kleiła się do niego i nie raz zrobiła
mu coś później żałowała. Uśmiechnął się na wspomnienie tego jak byli właśnie na
jednej z imprez Blaise’a w Hogsmande kiedy to Parkinson tak się upiła że trzeba było ją zanieść do
powozu a potem do jej pokoju, a on jako dobry jej kolega zaoferował swoją
pomoc, nigdy tego nie zapomni jak bezczelnie wykorzystał to że była upita i
zabujana w nim po uszy, nigdy nie zapomni jej pełnego wstydu wzroku jak cała
szkoła dowiedziała się co zrobiła Malfoy’owi a raczej jak ją Malfoy
wykorzystał. Ah…piękne czasy a teraz Parkinson jest prostytutką, którą można
mieć na godzinę nawet mniej za kawałek chleba, ale tak czy siak to Draco
pierwszy poznał wnętrze („wnętrze” jak to pięknie brzmi) Parkinson. No nie mógł dłużej powstrzymywać śmiechu
pogardy, wyśmiał Pensy za to co zrobiła a Blaise się obrócił z pełnym gniewu
spojrzeniem.
-Czy Ty do cholery naprawdę chcesz żebym umarł
na zawał przez ten twój pogardowy
śmiech?!A potem wstał z grobu i cię poćwiartował, spalił na stosie, udusił i
dla pewności utopił za to że Ci się tej cholernej arystokracyjnej dupy nie chce
ruszać? O nie ! nie! Panie Malfoy. Rusz tą dupę do cholery bo musimy iść na to
spotkanie z twoją nową panią adwokat!
-Tak Blaise miło cię widzieć, nie mam arystokracyjnej dupy, to jest wspaniała
arystokracyjna dupa wspaniałego arystokraty Dracona Malfoya . Po co mi adwokat?
-Draco ja wiem, ty jesteś graczem Quidditcha
, ja twoim menagerem , ja wiem –mówił pociągając Draco do góry z ławki i
ciągnąc go w stronę mniej zatłoczonego miejsca na peronie skąd mogliby się
aportować – ja wszystko rozumiem, a Pani adwokat jest Ci potrzebna do
przedłużania umów, podpisywania kontraktów i innych papierkowych robót. Ale nie
martw się, jest to najlepsza adwokat na całym świecie, w ciągu dziesięciu lat
odwiedziła Francję, Hiszpanię, Włochy, Bułgarię, Libię, Serbię, Grecję , Rosję
, Tajlandię i Japonię a teraz wróciła
do Londynu, porozmawiać z nią jest
bardzo trudno, więc jeżeli będziesz grzeczny i nic nie będziesz się odzywał być
może uda ci się ją pozyskać na swoją stronę.
-Grzeczny? Phi…ona powinna dziękować Merlinowi że taka ważna osobistość jak ja
chce ją za swoją adwokatkę.
-Dracze nie tym razem, ona pracowała dla Włoskiego prezydenta, Francuskiego FBI
, Hiszpańskich polityków, Bułgarskiego zawodnika w Quidditcha Wiktora Kruma, to
ona pracowała dla Libijskich jak i Serbskich polityków, w Grecji prowadziła
sprawę na temat burmistrza jednego z Greckich miast, a w Tajlandii walczyła o
prawo dzieci oraz pracowała dla Japońskiego wojska, od tej kobiety zależy
wszystko, a umówić się z nią na spotkanie można tylko raz, no ale twój kochany
przyjaciel poznał tą kobietę jeszcze w Hiszpanii kiedy dopiero zaczynała, więc
mi było trochę łatwiej to załatwić, lecz to nie zmienia faktu że ta kobieta
jest cholernie ważna. Draco proszę nie spieprz tego.
-Pomyślę. Jak ona się nazywa?
-Och sama Ci się za chwilę przedstawi… - Blaise uśmiechnął się szeroko na myśl
jaką Malfoy będzie miał minę jak dowie się że to młoda Weasley.
-To ile ta kobieta ma lat? Z pięćdziesiąt ? –głos Draco wyrwał Blaise z
rozmyślań.
-Nie.
-To ile?
-Dwadzieścia osiem.
-Że co?!
-Więc właśnie, może teraz zrozumiesz powagę sytuacji.
-Rozumiem, a chociaż ładna?
-Prze-piękna – powiedział Blaise specjalnie przeciągając sylaby- a nie ładna,
ideał kobiety, pełne usta, duże… oczy –chichot obojga mężczyzn – ładne i
zgrabne nogi, jędrna pupa, talia osy no po prostu cud miód malina!
-Dobra, dobra Ty mi się tak tu nie zachwycaj, to moja pani adwokat – śmiech.
Nagle cisza, aportowali się pod budynek kancelarii panny Ginny Weasley .
****
Zabini będzie odgrywał tutaj ważną rolę. A tak btw u mnie jest mała zmiana Lavender, Fred i Collin żyją ;)
Hahaha, nie mogę z Blaise'a. :)
OdpowiedzUsuńTylko jedna uwaga: uśmiech nie może być "pogardowy", tylko pogardliwy. :)
I jeszcze takie małe pytanie:
ŻE CO?! PARKINSON PROSTYTUTKĄ?! No to mnie zaskoczyłaś! :D
W sumie to niezłą przeszłość ma Ginny. xd
Ciekawi mnie reakcja Malfoy'a. :D
Prongs.
To właśnie jest specjalnie, pogardowy! O to chodziło ;)
UsuńNom przeszłoś Gin ma ciekawą nie powiem że nie xd
W takim razie w porządku :) Chciałam jeszcze dodać, że piszesz coraz lepiej. :>
Usuńdziękuję bardzo :)
UsuńTo tak miało być, ciesze się że komentujesz bloga :))
Heya i'm for the first time here. I found this board and I find It truly useful & it helped me out a lot. I hope to give something back and help others like you aided me.
OdpowiedzUsuńHere is my blog post :: alimenty sosnowiec