czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział drugi: Seamus


Wychodzę z Dziurawego Kotła czuję zapach pączków, mmm jaki cudowny zapach muszę się na jednego skusić, idę wiedziona pysznym zapachem,  wychodzę na główną ulicę, mijam mnóstwo ludzi, okulary na twarzy sprawiają że czuję się anonimowa, co drugi mężczyzna ogląda się za mną, wiem jak wyglądam i jestem z tego dumna, wiem że jestem piękną i niezależną kobietą, mogę mieć każdego mężczyznę na tym świecie, ale puki co nie mam żadnego. Zapach pączków nasilił się, wyrywam się z zamyślenia i widzę małą cukiernię o nazwie „Ginny” bardzo zdziwiła mnie ta nazwa…Ginny? Hm… To dziwne no ale ,cóż tak ładnie pachnie że muszę wejść do Ginny. Wchodzę i wprost na mnie wpada jakiś facet z pączkami i kawą w rękach spojrzałam na swoją świeżo kupioną lawendową sukienkę była cała mokra i brudna , facet który na mnie wpadł od razu zaczął przepraszać. Mężczyzna  był dość wysoki, czarne włosy, brązowe oczy, wąskie usta, był przystojny ale nie w moim typie …ten mężczyzna mi kogoś przypomina, tylko kogo?
-Przepraszam Bardzo ! Nie zauważyłem pa…- spojrzał się na mnie- Ginny? Ginny Weasley?
-Tak a ty to….?  - pytam unosząc brew do góry.
-Neville. Neville  Longbottom . Nie pamiętasz mnie?
-Neville! Neville nie poznałam Cię! Ale się zmieniłeś!- krzyknęłam rzucając mu się na  szyję i mocno przytulając.
-Tak to ja, ty też Gin się zmieniłaś i to strasznie! Wyładniałaś.
-Ach Neville… -lekki rumieniec oblał moją twarz – stęskniłam się za tobą! Co tam u Ciebie słychać?
-A dobrze.
-Jak ci się z Luną układa? Jesteście razem czy nie jesteście?
-Z Luną? Z Luną fantastycznie, pobraliśmy się dziewięć lat temu, właśnie jedenastego lipca, mamy dwójkę dzieci, a dokładniej dwie córki Patricię i Caroline . Obydwie mają dwa latka. Jedna ma blond kręcone włoski oczy Luny i jej uśmiech, a druga ma czarne falowane włoski i oczy po mnie. A Tobie jak się układa gdzie pracujesz?
-Jestem mugolskim jak i czarodziejskim adwokatem, a Ty Nev ? Gdzie pracujesz?
-Ja jestem nauczycielem zielarstwa w Hogwarcie.
-A Luna?
-Luna jest nauczycielką wróżbiarstwa.
-Aha… Neville kogo jest ta cukiernia?
-Nazwa Cię Gin zastanawia, co? –zapytał z szerokim uśmiechem.
-Tak, i to bardzo – odpowiedziałam z niemniejszym uśmiechem.
-Ta restauracja jest Seamusa.
-Seamusa? Tego Seamusa?
-Tak tego samego Seamusa który wszystko wysadzał.
-Tego co był z moim bratem na jednym roku ?- zapytałam, nadal lekko nie wiedząc o kim  mowa.
-Tak Ginny, to właśnie ten sam Seamus! Dobra ,trzymaj się ja lecę – buziak w policzek, przytulenie i wyjście z cukierni. Podeszłam do lady, zdziwiłam się że nikogo nie ma w tej cukierni, spojrzałam na zegarek a no tak dopiero po piętnastej ludzie już po przerwie, nacisnęłam dzwonek „Dzyń!” i za drzwi wychodzi młoda ekspedientka, ma brązowe włosy upięte w warkocz, jej zielone oczy przyciągają nie możesz się na nie ,nie patrzeć, masz wrażenie że od jednego spojrzenia w twoje  oczy  wyczyta wszystkie sekrety jakie masz zawarte w głowie, małe, wydatne usta mają na sobie brązujący błyszczyk, idealnie pasujący  do jej opalonej karnacji, jest ubrana w krótkie fioletowe spodenki, do tego ma ciemno zieloną koszulkę na krótki rękaw z napisem „Ginny” na to biały fartuszek a do tego ma zielone trampki na nogach, na imienniku tej kobiety widnieje napis „POMOCNICA KUCHARZA EMILLY BISHOP”
-Dzień dobry, w czym  mogę służyć?
-Dzień dobry, chciałabym poprosić pączka z różanym nadzieniem.
-Dobrze, a może coś do picia? Kawa ? Herbata?
-Kawę po proszę.
-Jaką?
-Białą.
-Dużą? Średnią? Małą? Czy może extra dużą?
-Dużą po proszę.
-Czyli tak, jeden różany pączek a do tego jedna duża biała kawa, zgadza się?
-Zgadza.
-Cukier do kawy?
-Tak po proszę.
-Na  miejscu ?Na wynos?
-Na wynos.
-Dobrze, to wszystko?
-Wszystko…a właściwie, jest  pani szef dzisiaj?
-Jest, a coś się stało?
-Nie, nie nic, skądże. A czy mogłabym z  nim porozmawiać?
-Tak oczywiście, zaprowadzę panią do szefa, mogę zrobić to nawet teraz.
-Nie poczekam na swoją kawę.
-Dobrze, kawa będzie gotowa za pięć minut.
Kiwnęłam głową i odeszłam od lady, usiadłam sobie przy jednym z stolików, był z białego drewna, w stylu starych domów amerykańskich, do tego z takiego samego drewna wykonane są krzesła, na nich fioletowe poduszki „Mój ulubiony kolor” pomyślałam, w ogóle całe to pomieszczenie było w kolorach fioletu i bieli czyli w moich kolorach. „Przytulnie tu”  myślę… Ciekawe czemu Ginny…z rozmyślań wyrwał mnie głos Emilly.
-Kawa i pączek już zapakowane – podała mi brązową papierową torbę na której (co trzeba było zauważyć) moim pismem widniał napis Ginny oczywiście w kolorze fioletowym.- mam panią zabrać do szefa?
-Tak, tak oczywiście.
-Proszę za mną.
Wstałam i  udałam  się za Emilly najpierw po schodach na górę, później w lewo, a potem w prawo i zobaczyłam jasno brązowe drzwi z napisem „KIEROWNIK”  Emilly zapukała, obydwie usłyszałyśmy głos Seamusa „PROSZĘ” Emilly otworzyła drzwi.
-Panie Finnigan ma pan gościa.- powiedziała a potem usunęła się i ukazał się moim oczom Seamus jakiego zapamiętałam jedynie z zarostem, w pierwszej chwili mnie nie poznał, lecz zaraz sobie przypomniał kim jestem.
-No nie wierze! Ginny Weasley we własnej osobie! –wyszedł zza biurka, ubrany w dżinsowe spodnie, koszulę w jasno niebieskie ,cienkie, pionowe paski z czarnym krawatem oraz czarnym paskiem ze srebrną klamrą. -  A jednak! To ty!

***
Mała zmiana! Wcześniej był to Collin teraz jest Seamus, mam co do niego plany więc musiałam to zmienić ;)

2 komentarze:

  1. Ale beka! Nawet ja się zdziwiłam! Wiem, jestem głupia. xd Naprawdę, nie mogę się naczytać. Mimo kilku błędów, rozdział jest fantastyczny. :)
    Prongs. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no okey :D
      Ginny cukiernia jest spoko xd
      Oj błędy są bo są i będą, zawsze xd
      Dziękuję za komentarz

      Usuń

Obserwatorzy