„Czasem
strata kogoś bliskiego, jest gorsza od śmierci”
*Draco
Odleciała.
Odleciała możliwe że już nigdy nie
zobaczę jej uśmiechu, oczu, ciała. Nie dotknę , nie pocałuje, nie porozmawiam.
Ta świadomość niszczyła mnie od środka a najgorsze było to że dopiero teraz
zrozumiałem że powiedziała do mnie „Draco” a nie „Malfoy”, dlaczego nie
powiedziałem jej że coś do niej czuję?! Jeszcze nie wiem co, ale coś do niej
czuję! Dlaczego nie powiedziałem że chcę aby została?! Dlaczego? Może to
dlatego że mam świadomość że by nie została, nie przepuściła by takiej
okazji... Nieustanne pytania krążyły mi po głowie. Dlaczego tego nie zrobiłeś Malfoy?! Dlaczego nie
powiedziałeś jej co czujesz?! Teraz żałuj głupi idioto. Czuję żal, smutek,
rozgoryczenie, pustkę…. Pustkę najwięcej jest pustki. Myśl że jej już nie
zobaczę dobija mnie. Siedzę u Blaise w domu, jedna z tych gorących imprez a ja
siedzę, nic nie robię. Nie potrafię. Nie potrafię bez niej żyć. Oddychać. Myśleć. Czuć.
Pragnąć. Nic nie umiem. Wiem że mam
szansę dobiec pierwszy na metę. Kiedyś pierwsze starcie teraz moje miejsce.
Brakuje mi Ciebie, brakuje mi twego oddechu, kiedyś było pięknie teraz nie jest
mi do śmiechu bo wiem już że odeszłaś na całe wieki lecz ja będę czekał, na
pewno ten czas szybko zleci. Poczułem coś do niej, jak mogłem cos do niej
poczuć? I to coś innego niż mdłości? Jak mogłem cos poczuć do tej wiewióry? Jak
mogłem? Jakaś, skąpo ubrana kobieta ocierała się o mnie, a ja zamiast to
wykorzystywać myślę o Weasley!Wstałem nie mogłem już tak siedzieć, widząc
świetnie bawiących się ludzi, ubrałem się i wyszedłem z tej imprezy szedłem
ciemnym chodnikiem w stronę swojego domu, gdy usłyszałem za sobą głos Blaise’a.
-Malfoy! – gdy nie odwróciłem się, ani nie zwolniłem kroku jeszcze raz mnie
zawołał – Malfoy do cholery!
Odwróciłem się i zobaczyłem mojego przyjaciela w rozpiętej koszuli i spodniach,
z roztrzepanymi włosami.
-Czego Blaise?!
-Chodzi Ci o Weasley?
-Co?! – słyszałem piąte przez dziesiąte, powiedział "Chodzi Ci o
Esle?" czy „Widzę Cię Esley?” oba te zdania co usłyszałem, nie miały
najmniejszego sensu, stwierdziłem że lepiej go zapytać, więc wykrzyczałem –
Głośniej Blaise!
-Pytałem czy chodzi Ci o to że Weasley wyjechała?! – Nic mu nie odpowiedziałem, odwróciłem się i chciałem iść
przede mną nagle uformował się Blaise, z posępną miną.
-Przestań udawać Draco.
-Udawać? Co mam przestać udawać?- udawałem że
nic nie rozumiem.
-Masz przestać udawać że nic pomiędzy Tobą a Ginny się nie wydarzyło.
-Nic się nie wydarzyło Blaise.- powiedziałem stanowczo, lecz mój przyjaciel nie
dał się zbić z tropu.
-Wiem Draco więcej niż Ci się wydaje.
-Tak? To niby co wiesz?
-Wiem na przykład to że spałeś z Weasley – na moją oburzoną minę mówiącą
„Udowodnij bo nie wierzę” kontynuował – tego samego dnia co Bell wdarł się do
jej kancelarii.
-Nie prawda…
-Prawda, wiem też o tym że spałeś z nią
później, że spotkaliście się na lotnisku kiedy wylatywała, że na obiedzie u jej
matki też mieliście ciekawą noc, że… - Nie
dałem mu dokończyć.
-Stop!
-No co? Nie chcesz mi się powypierać? I mówić że to nie miało miejsca?
-Miało Blaise do cholery! Miało! To był jedyne sex i tyle, nic więcej. Ja nic
do niej nie czuję, nie czułem i nie będę
czuł!
-Nie oszukuj mnie, co tam… Mnie oszukuj jeżeli chcesz, ale przynajmniej nie
oszukuj siebie i nie wypieraj swoich uczuć.
-Nic do niej nie czuję.
-Co Ty sobie te pięć słów wybrałeś na mantrę? Którą codziennie po milion razy
wypowiadasz?
-Tak – Blaise wywrócił oczami – To jest moja mantra.
-To teraz ustaw sobie inną „Coś do niej czuję” o jedno słowo mniej a już ma
inne znaczenie – puścił mi oko i pokiwał głową z wyrazem twarzy mówiącym „Zrób
tak”
-Pleciesz głupoty stary.
-Nie jestem aż tak pijany aby nie wiedzieć
co mówię, a mówię prawdę. Wiem że coś czujesz do niej, nawet twój ojciec to
zauważył a Ty nie, dalej idziesz w zaparte że jej nie kochasz.
-A co chcesz usłyszeć Blaise? Gadkę szmatkę o tym że ją kocham i jaki to nieszczęśliwy jestem że jej
teraz nie ma?! Mam Ci się rozpłakać na
kolanach w stylu Pottera?! - wykrzyczałem tracąc nad sobą kontrolę. Po czym
zaraz prychnąłem, na otępiały wyraz twarzy mojego przyjaciela.
-Nie Draco, masz po prostu przyznać że ją kochasz i przestać udawać że pomiędzy
wami nic nie było. – odruchowo chciałem zaprzeczyć ale zamknąłem usta a Blaise
kontynuował – Przyznaj że Ci jej brakuje i zrób jakiś krok w jej stronę.
-Ta Blaise, oczywiście polecę zaraz do Turcji aby powiedzieć że coś do niej
czuję. Jak myślisz po ilu sekundach wybuchnie śmiechem? – zapytałem z ironią.
-Stawiam na jakieś pięć minut.
-Pięć? To za mało, daję jakieś dziesięć.
-Draco, przestań być takim pesymistą!
-Nie jestem pesymistą, tylko jestem Malfoy’em, Blaise!
-To, co z tego! To Cię nie usprawiedliwia!
-Właśnie że tak! Jestem zimnym dupkiem. A nie jakąś maskotką dla dzieci!
-Przestań, i zrób ten głupi krok!
-Czemu to ja mam zrobić krok w stronę, tej wiewiórki?
-Ponieważ ona tego nie zrobi bo jesteś
Draco Malfoy, zimny dupek bez serca – wzrok mówiący „sorry stary” i moje
kiwnięcie głową - a ona jest zbyt dumna i pewna że Ty nic do Niej nie poczułeś
i na pewno nie zrobi pierwszego kroku, już kiedyś go zrobiłeś... - zakrył
dłonią usta.
-Co powiedziałeś Blaise? - tak jak bym nie dosłyszał.
-Powiedziałem że już kiedyś do biłeś...
-Blaise, wiem że lubisz robić z siebie, pajaca. Ale nie tym razem, stary! –
powiedziałem cynicznie i z taką dawką jadu, że sam Severus Snape by nie
pogardził.
-Ja? Śmiałbym pajacować wielkiemu, arystokracyjnemu Draconowi Malfoy'owi? – Mój
przyjaciel, najwyraźniej się świetnie bawił, mina mu zrzedła na widok mojego,
ostrego wzroku.
-Blaise! Chciałbyś może zwiedzić Munga, od środka?
-Ale że jak od środka? – Blaise położył sobie palec na brodzie i się zatrzymał,
pod wpływem mojego wzroku, szybko dodał.-Dobra, już dobra- podniósł ręce w
geście poddania - powiedziałem że już kiedyś zrobiłeś krok w jej stronę, i to
nie chodzi mi o wydarzenia tego roku ale o lata szkolne...
-Blaise, ja nadal nie rozumiem. O czym Ty człowieku mówisz? - patrzyłem na
swojego przyjaciela z zdziwieniem, niedowierzaniem i z Merlin wie czym jeszcze
a on normalnie lekko zakłopotany bierze głęboki wdech, otwiera usta i słowa
wylatują z prędkością światła.
-ObiecałemWeasleyżenicanicCiniepowiem...
-Blaise! Spokojnie, wolno i wyraźnie.
-Obiecałem Ginny że nic a nic Ci nie powiem o tym jak to było możliwe że tak
się zmieniła po zerwaniu z Potter'em...
-Powiedziała mi że to Ty ją tego nauczyłeś.
-Tak, to prawda co Ci powiedziała ale nie do końca.
-Jak to nie do końca?
-Chodzi mi o to że wyprzedziłeś mnie z tym...
-Ja?! Ja? Blaise?! - powiedziałem z rozbawieniem - Chyba rzeczywiście za dużo
wypiłeś.
-Nie, wcale nie za dużo... Wręcz powiedział bym że za mało - to było raczej jak mamrotanie pod nosem niż
zwrócenie się do mnie - Próbuję Ci powiedzieć że to TY a nie JA odmieniłem tak
naprawdę Weasley, po jednej naszej imprezie wracałeś spity dość mocno a ona
skończyła właśnie myć sale które Snape kazał jej wyszorować, wpadłeś na nią i
się wywaliłeś, ponieważ język Ci się plątał, nogi miałeś jak z waty
zaprowadziła Cię do Twojego pokoju prefekta i ułożyła w łóżku, bełkotałeś coś
tam o Parkinson, starała się nie
słuchać, kiedy to Ty zapytałeś jak się czuje po zerwaniu z Potterem powiedziała
Ci że jest dobrze, ale Ty nie uwierzyłeś i zacząłeś brnąć w temat mówiąc że nie
ma gustu, zamieniając w miarę ładną dziewczynę na kujonkę bez żadnych
aspiracji... Nie wytrzymała tego wybuchła płaczem a Ty ją pocieszałeś co było
dość dziwne jak na Ciebie, przyznasz?
-Ależ oczywiście że tak. Kontynuuj zaciekawiłeś mnie - zatoczyłem dłonią koło,
nie zauważył że mówiłem te zdania z lekką nutką sarkazmu, ewentualnie zauważył
ale to zignorował.
-Więc jak mówiłem pocieszałeś ją i stwierdziłeś że ją nauczysz ukrywać uczucia
i emocje po to aby nikt jej nie dokuczał z powodu zerwania, żeby mogła
spokojnie spojrzeć na Granger i Pottera. Po kilku godzinach okazało się że to
było prostsze niż się wydawało, trzeba było jeszcze nauczyć ją nie pokazywania
uczuć w oczach ale o tym zapomniałeś, siedzieliście na twoim łóżku ona Ci
podziękowała, wstała i chciała wyjść ale Ty złapałeś ją za rękę i mocno
pocałowałeś, uciekła z łzami w oczach, a Ty biedaku - spojrzał na mnie z
współczuciem, co jest dziwne i to bardzo - nie zdolny do chodzenia i mówienia
nie pobiegłeś za nią, potem spotkała mnie na korytarzu, wykrzyczała zdanie
które bardzo mi utkwiło w głowie bo jest śmieszne i prawdziwe " Co to ma być?!
Co to jest?! Co to za cholerna noc wpadania na pijanych Ślizgonów?! Na
Merlina!" taka wyprowadzona z równowagi, zapłakana i cała czerwona
wzbudziła we mnie... chyba współczucie i ją nauczyłem tego czego Ty nie
zdążyłeś, od tamtej pory często pisaliśmy listy...
-To te zielone kopertki które dostawałeś?
-Tak właśnie te, i tak jakoś wyszło że się z nią zaprzyjaźniłem, powiedziała mi
o tym waszym pocałunku ale ja stwierdziłem żebyś jej nie wyśmiał i sam się nie
załamał tym że niby coś takiego wymyśliła powiedziałem jej że lepiej będzie
jeśli będzie udawała że sama się tego nauczyła a w ostateczności powiedziała że
to ja, a ja to potwierdzę i nikt drugiego dna szukać nie będzie. Więc skoro już
wiesz o tym zdarzeniu i wiesz że coś do niej czujesz to, to powinno Cię
zmotywować abyś o nią walczył a nie przekonywał się że nic do niej nie czujesz
a ona do Ciebie.
-Skąd wiesz że ona coś do mnie czuje? - spojrzałem na mojego przyjaciela i ten
po chwili odwzajemnił spojrzenie, lekko zwalniając kroku, rozejrzałem się i
stwierdziłem że ulicę dalej jest mój domek, spojrzałem z powrotem na Blaise'a
ten uśmiechał się jedynie.
-Najwyraźniej nie słuchałeś uważnie, skoro jako dziewczyna i przyjaciółka
powiedziała mi o tym zdarzeniu w twoim pokoju, a nie powiedziała go tej
chodzącej bibliotece to coś znaczy, od tamtej pory kiedy mi to powiedziała ja
jej mówię wszystko a ona mi, dlatego wiem że ona też coś na pewno do Ciebie
czuje, mimo że mi tego nie powiedziała wiem jak po niej poznać co czuje, choć Ty powinieneś to robić najlepiej...
-Dobra załóżmy że ona coś do mnie czuje, ja czuję coś do niej ale niestety nie
powstanie z tego jeden wielki HAPPY END.
-A to niby czemu? Wiesz że umiesz powiedzieć "Happy End" jak byś
mówił "Obyś umarł"
-To dar - obdarzyłem go złośliwym uśmieszkiem, to samo powiedziała do mnie ruda
- niby temu, że nie wiadomo czy w ogóle wróci do Londynu a Ty mi tu mówisz o
wyznawaniu uczuć.
-Wróci, wróci. Jestem pewien w stu procentach że wróci, nie dziś, nie jutro i
nie w tym miesiącu ale prędzej czy później kiedyś wróci, może za rok? Może dwa?
Nie wiem, ale wiem jedno: WRÓCI.
-Blaise, nie rozumiem jak możesz być takim optymistą.
-Malfoy ktoś w tym związku musi być optymistyczny, Ty zawsze jesteś na nie,
więc mi zostaje rola tego na tak.
-To my jesteśmy w związku Zabini? - zapytałem z wybałuszonymi oczami w zestawie
z żartobliwym tonem.
-No Draconku, nie wiedziałeś? - spytał słodkim głosikiem przypominającym na
myśl tą różową landrynkę Umbridge oraz robiąc kaczy dzióbek w moją stronę -
Jesteśmy w tym związku już dobre dwadzieścia sześć lat. - skrzywiłem się.
-No ok, ale ja nie rodzę dzieci. - stwierdziłem stanowczo i po chwili
wybuchliśmy z Zabinim głośnym, długim, przeponowym śmiechem. Staliśmy pod bramą
mojego dworku, furtka została uchylona przez skrzata domowego którego dostrzegłem
kątem oka. - Idziesz do mnie Blaise?
-Nie, pójdę do domu... ewentualnie pojadę taksówką. Muszę wytrzeźwieć. Spadam
Draco, ale pamiętaj co mi obiecałeś.
-Pamiętam, pamiętam. Idź już, idź! - popędziłem go ręką zamykając furtkę od
wewnątrz, szedłem pod górę ścieżką wysypaną białymi i szarymi kamyczkami,
mijając swój mini lasek po chwili ukazał się moim oczom biały z szarym dachem
dom, przypominający mały zamek jedynie bez zaokrąglonych wieżyczek i fosy. Duże
czarne, mosiężne drzwi prowadzące do holu, na samym środku dużego holu mieściły
się marmurowe schody z ciemnymi poręczami, po bokach schodów dwie pary drzwi
prowadzące do pokojów dla gości, na parterze znajdowały się jeszcze trzy
łazienki, kuchnia, jadalnia, zejście do piwnicy, dwie sale balowe, dwa baseny,
SPA i inne luksusy kosmetyczne, pokój mojego ojca oraz mój gabinet, na
pierwszym piętrze cztery łazienki, sześć pokoi, sala kongresowa, dwie sauny i
pokój z moimi trofeami które nie mieszczą się w gabinecie, na drugim i ostatnim
piętrze mieściły się dwie sypialnie, w tym jedna moja, pokój artystyczny,
jadalnia, kuchnia i dwie duże łazienki. Cały dom sporządzony był w kolorach
bieli, czerni, srebra i zieleni, wszystko było dokładnie dopasowane do siebie
elegancko i ekstrawagancko, w skład domu jeszcze wchodziło boisko do Qudditcha,
kort tenisowy, stajnia wraz z końmi, dom dla służby i dom dla skrzatów, łącznie
u mnie w domu pracowało 50 skrzatów i 70 pracowników czarodziejskich czyli
służących. Powlokłem się do mojego gabinetu siadając do dużego biurka, na
którym jest stos papierów, komputer i lampka. Przede mną pojawia się nie
wiadomo skąd skrzatka domowa.
-Coś podać sir? - kłaniając się tak nisko że jej szpiczasty nosek dotyka samej
ziemi.
-Tak, jak masz na imię?
-Pozłotka, sir.
-Dobrze, Pozłotko przynieś mi butelkę ognistej whisky i szklankę.
-Już się robi, prze pana. - Pozłotka kłaniając się nisko zniknęła, zaraz
wróciła z butelką i szklanką na srebrnej tacy, podała mi ją i zniknęła. Nalałem
sobie pół szklanki ognistej, wypiłem to wszystko na raz, podniosłem znowu
butelkę w celu nalania sobie do szklanki, machnąłem szklanką tak że przeleciała
przez pół mojego gabinetu, przybliżyłem butelkę do ust i zacząłem pić z
butelki. Zapominając o swoich problemach i utapiając swoje smutki w alkoholu zasnąłem
w swoim gabinecie, śniąc o Weasley.
*****
Ejejej!
Rozdział jest wcześniej o dwa dni, ponieważ mam małe problemy z okiem i słabo widzę.
W skrócie: kran w oku, czerwone, wyglądam jak wampir na głodzie.
Tak więc dodaję ten rozdział teraz, a następny dodam jak się tylko lepiej poczuję.
Co do poprzedniego rozdziału: potrzymam was w niepewności troszeczkę, przez jeszcze dwa rozdziały, wiem, wiem jestem zua xd
Tak więc, czekam na komentarze :))
Zabiję Cię za trzymanie w niepewności! xD
OdpowiedzUsuńW ogóle, to dzięki za powiadomienie mnie, przeczytałem przed chwilą, bo wiem, że rano mogę zapomnieć o tym.
Się dzieje trochę. Czyżby Malfoy zaczynał mięknąć? Albo to mi się tak wydaje, jestem zmęczony i mogę przez to wyciągać dziwne wnioski :P
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę zdrowia, a dopiero później weny i wszystkiego tam innego!
A co do mojego pisania, to... miałem dzisiaj zacząć, ale lenistwo i zmęczenie wzięły górę nad chęciami. Jutro też jest dzień.
Tak, tak, tak, jesteś wcieleniem najczystszego zua przez te trzymanie w niepewności i jak wspomniałem na początku, zabiję Cię za to.
Dobranoc.
Malfoy? Malfoy jest chwilowo niepoczytalny. ;D
UsuńNie zabijaj mnie, bo Cię będę do końca życia trzymać w niepewności ;3
Uznałam że lepiej cię poinformować, ponieważ czytasz i dodajesz komentarze, więc byś mnie zamordował jak bym Ci nie powiedziała że rozdział jest wcześnie, czyż nie? :))
Dzięki za życzenia, raczej przyda mi się mniejsza fajtłapowatość (jest takie słowo? Już tak).
Dobranoc ;))
Witaj!
OdpowiedzUsuńNajsampierw, bardzo dziękuję Ci serdecznie za powiadomienie :)
Biorę się za czytanie, rozdział trochę dłuższy niż ostatni. Chwała Ci za to ^^ Naprawdę wciągnęłam się w Twoją historię.
Malfoy wyszedł Ci trochę, nie Malfoyowski ^^ Cynizm i pogarda dla świata odeszła w kąt. Jednak taki Malfoy jest równie dobry. Podobały mi się elementy przemyśleń wplątane w tekst, aż do teraz czuję jego rozdarcie. Prawdziwy facet, sam nie wie czego chce ;D
Rozmowa z Blaisem mnie urzekła. Bardzo lubię tę postać, nie wiem dlaczego, ale mam do niej sentyment. A Ty świetnie napisałaś dialog między nimi.
Strasznie dużo opisów, które urzekają. Serio, jest co czytać. W pewnym momencie tak się wciągnęłam, że nie chciało mi się wierzyć, że to już koniec.
Właśnie! Koniec. Koniec jest fenomenalnie napisany. Draco upijający się i rzucający szklankami po gabinecie. Tego jeszcze moje oczy nie widziały ^^
Dokładnie przeanalizowałam Twój tekst i stwierdzam, że z rozdziału na rozdział jest co raz lepiej!
Życzę Ci powrotu do zdrowia, z okiem nie ma żartów ;D
Weny!
Pozdrawiam,
Liley
Oh Liley... Na twój komentarz gęba cieszy mi się niemiłosiernie.
UsuńMalfoy jest chwilowo rozdarty i niepoczytalny, dlatego jest taki nie Malfoyowski ;)))
Cieszę się że Ci się ten rozdział spodobał, czuję się już lepiej i myślę że jutro albo pojutrze dodam następny rozdział. Opisy...Opisy zawsze były moją mocną stroną, cieszę się że ten mój mały eksperyment z wplataniem przemyśleń mi się udał, również lubię Blaise, i jestem dumna z tego ich dialogu, myślę że udało mi się pokazać, jakimi dobrymi są przyjaciółmi.
Rozwijam się z każdym nowym rozdziałem. I mam coraz to lepsze pomysły ;))
Draco pod koniec dał upust swoim emocjom, rzucając tą szklanką. Fajnie że jeszcze tego twoje oczy nie widziały i udało mi się coś stworzyć nowego.
Rozdziały tak jak mówiłam są różnej długości, czasami są tak długie że dzielę je na dwa i mam dodatkowy rozdział. Powtórzę po raz setny, na każdy komentarz cieszę się jak małe dziecko w gwiazdkę. Miło mi że komuś się to podoba i mam dla kogo pisać. Za poinformowanie nie ma co dziękować, w końcu jesteś w subskrypcji a po za tym, komentujesz i dodajesz mi siły :))
Dziękuję jeszcze raz i również pozdrawiam :))
Zabini - Malfoy - uwielbiam tą przyjaźń. W sumie jestem na twoim blogu po raz pierwszy inie bardzo orientuje się o co chodzi ale po przeczytaniu tego rozdziału przyznam że bardzo mi się podoba. A więc Draco czuję coś do Ginny tak ? Mam też wielką nadzieję, że ona do niego też ! Dodaję twój blog do czytanych i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńmagia-to-potega.blogspot.com
Też uwielbiam tą przyjaźń, bardzo te dwie postacie lubię.
UsuńTak. Malfoy i Weasley czują coś do siebie, ale obydwoje to ukrywają.
Dziękuję za dodanie bloga, jak chcesz to mogę Cię informować o tym że pojawił się nowy rozdział, wystarczy zapisać się do subskrypcji.
Nadrób rozdziały i zdaj relacje :))
Jak się za bardzo nadal nie orientujesz to wejdź w zakładkę bohaterzy oraz informacje, tam dowiesz się wszystkiego co Ci będzie potrzebne, aby zrozumieć bloga i moje opowiadanie.
Dziękuję za komentarz :)
Spokojnie moja nieuwaga dopiero zauważyłam teraz że dodałaś rozdział;)
OdpowiedzUsuńWiesz kilka razy zdarzyło mi się już podkradanie szablonów stąd moja uwaga.
Och faktycznie widze a wena dopisuje faktycznie i tym razem to naprawdę bardzo.
Szkoda że jest tak mało blogów o Draco&Ginny gdyż ta para wydaje się być zdecydowanie ciekawsza według mnie niż samo dramione, które już trochę jest przereklamowane.
[niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com]
Ta para jest bardzo popularna za granicą, tak jak u nas Dramione. Nie rozumiem czemu ono zrobiło się tak popularne, bo według mnie lepsze jest Drinny ;)))
UsuńSpodobał się rozdział? Bo tak trochę nie wiem ;)
Nie obrażam się za uwagi, wiem że może być to niemiłe. A ja szukam teraz osoby która mogłaby mi zrobić szablon, może Elfaba ale to jak znajdzie trochę czasu ;)
No i kolejny rozdział niesamowity. Brak słów. :))
OdpowiedzUsuńProngs :D
u mnie też całkowity brak słów... Dziękuję! :)
Usuń