piątek, 1 lutego 2013

Rozdział siedemnasty: Gdy ją zobaczyłem, wszystko wróciło.


HARRY
Gdy ją wtedy zobaczyłem wszystko wróciło. Te uczucia, wspomnienia, chwile… Wszystko. Potrzebowałem dziesięciu lat aby uświadomić sobie że ją kocham. Jakim jestem idiotą.  Ona  pewnie już kogoś ma, albo mnie nie kocha… A po za tym mam Hermionę  i  trójkę wspaniałych dzieci. Nie mogę tego porzucić i pójść do Ginny. Nie mogę zostawić Albusa, Syriusza, Carly i Hermiony NIE MOGĘ! Muszę o niej zapomnieć.  Muszę się skupić na Hermi, na dzieciach, na pracy na wszystkim po za nią, nie mogę o niej myśleć. Ale tak trudno jest kiedy ją widzę, gdy widzę jej uśmiech, spojrzenie, gdy widzę jak jest szczęśliwa, gdy słyszę jej śmiech… To jest trudne. A wtedy kiedy Malfoy ją obejmował… Poczułem taką złość, miałem ochotę się na niego rzucić i mu oczy różdżką wydłubać.  Na szczęście ona dwudziestego wylatuje do Turcji a on dwudziestego pierwszego na mecze, będę miał spokój jeszcze tylko trzy dni i wyleci, zapomnę o niej, o uczuciach, o wszystkim. Teraz muszę iść spać bo jutro mam spotkanie z wydawcą mojej nowej książki.  Muszę o niej zapomnieć. Zasnąłem a sen wydał mi się ukojeniem bo na krótką chwilę zapomniałem o niej.
***
*1 DZIEŃ DO WYLOTU GINNY*
Przeżuwam płatki śniadaniowe tak od jakiś pięciu minut, nadal o niej myślę, to mnie dobija, Hermiona mówi coś do mnie i mówi a ja tylko przytakuję głową raz na jakiś czas mówiąc „Oczywiście”, „Wiem”, „Wiem, wiem kochanie” . Dzieciaki jeszcze śpią, ona siedzi w szlafroku, z  mokrą głową, ciężkie kosmyki opadają jej na odkryty lekko biust „Jest piękna” pomyślałem, nawet się ucieszyłem że tak o niej pomyślałem ale  to co później dobiło się do mojej głowy zepsuło mi humor  na cały dzień „Ale Ginny jest piękniejsza” mina mi zrzedła, zjadłem już płatki, uśmiechnąłem się do mojej żony, pocałowałem ją w policzek i poszedłem się ubierać na spotkanie z wydawcą  mojej książki. Wyszedłem i wsiadłem do swojego czerwonego samochodu i jadę do wydawnictwa. Ukazuje mi się stary budynek z czerwonej cegły, była remiza strażacka teraz wydawnictwo „Balladyna” jedno z lepszych wydawnictw, mugolskich jak i czarodziejskich. Wysiadłem z samochodu i idę szybkim krokiem do wydawnictwa, wchodzę i widzę recepcję  a za ladą drobną kobietę o czarnych włosach spiętych w ciasny kok, skośnych morskich oczach i małych ustach w kolorze ciemnej czerwieni, ubrana w  białą koszulę i ciemną spódnicę przed kolano oraz ciemne balerinki, uśmiechnęła się do mnie ukazując dwa rzędy białych zębów.
-W czym mogę pomóc, proszę pana? – usłyszałem cienki, piskliwy głosik.
-Jestem umówiony  na spotkanie z dyrektorem Marcello.
-Na którą godzinę?
-Na dziesiątą trzydzieści.
-Ach…  Pan Potter, dyrektor zaraz kończy spotkanie,  proszę poczekać kilka minut.
-Dobrze poczekam.
-Na drugim piętrze jest gabinet dyrektora, może  się pan tam udać, Ostatnie drzwi na końcu korytarza
-Dziękuję  - kiwnąłem głową i poszedłem na dwór „Muszę zapalić”, stoję przed dużymi brązowymi drzwiami, wyjmuję paczkę papierosów oraz zapalniczkę, wkładam pojedynczego papierosa do ust i podpalam, zaciągam się i czuję  gorzki smak tytoniu, kłąb dymu wylatuje zanieczyszczając powietrze,  zaciągam się raz po raz starając się nie myśleć o Gin, udaje mi się do czasu kiedy wypalam papierosa, wyciągam gumę do żucia i wchodzę z powrotem do budynku, idę do windy i wciskam trzeci guzik i jadę na drugie piętro, wychodzę i idę wzdłuż bordowego korytarza wprost do  ciemnych dębowych drzwi dyrektora, mijam  kilka  pokoi z szklanymi szybami, mnóstwem biurek na których stoją maszyny do pisania, komputery, drukarki i inne, ludzie siedzą przy nich i coś piszą, drukują, skanują. Siadam na jednym z krzesełek przed biurem dyrektora, myśląc o dzieciach, Hermi i mojej nowej książce.
-Panie Potter! – słyszę gruby, basowy głos mężczyzny patrzę w stronę z którego nadbiegł dźwięk i widzę niskiego mężczyznę o siwych włosach, wesołych, podkrążonych oczach ze zmarszczkami przy kącikach ust,  jasne oczy, ciemniejsza cera i dość duży brzuch, mężczyzna ubrany jest w żółtawe spodnie w kratkę, niebieską ciemną koszulę, czerwony krawat i duże brązowe mokasyny „Przypomina strojem klowna”  straszy mężczyzna podszedł do mnie, wyciągnął rękę i przedstawił się.
-David Marcello. Dyrektor wydawnictwa „Balladyna”
-Harry Potter. Pisarz.
-Zapraszam panie Potter do gabinetu.- powiedział jedną ręką wskazując na drzwi a drugą mając na moim ramieniu. Weszliśmy do gabinetu, ciemne drewno było wszędzie na ścianach i podłodze jedynie sufit biały, w pokoju znajdowało się wielkie biurko, barek, komoda, kominek i telewizor, na ścianach wisiały głowy zwierząt nad kominkiem znajdowała się głowa jelenia a na ziemi leżała innego skóra „Dość nie przyjemne miejsce” pan Marcello usiadł za biurkiem ręką wskazując na drugi fotel, kiwnąłem głową i usiadłem.
-Panie Potter – zabrzmiał głos pana Dyrektora gdy tylko usiadłem – przejdźmy od razu do rzeczy.
-Dobrze.
-Pana nowa książka opisująca morderstwa psychopaty pewnie zbije fortunę…
-Dziękuję – wciąłem się w zdanie, dyrektor jedynie się uśmiechnął i lekko kiwnął głową.
-Ale  to  wciąż za mało.
-Jak to za  MAŁO?- podkreśliłem to słowo.
-Normalnie, za mało. Musi pan napisać jeszcze jedną książkę.
-Jeszcze jedną?- zapytałem z niedowierzaniem za to pan Marcello odpowiedział śmiertelnie poważnie
-Tak, jeszcze jedną książkę musi pan napisać.
-Napisałem już od stycznia cztery książki, a pan mi mówi że to wciąż Mało?!
-Proszę nie unosić głosu.
-Będę podnosił głos. W takim razie co pan robi z TYMI wszystkimi książkami?! Zjada je pan?
-Nie, nie zjadam ich. Ale jak wydaje pan jedną książkę to ludzie chcą następną i następną, i tak w kółko, książki trzeba wydawać co roku a nie co pięć lat.
-Ale panie Marcello, przecież mogę pisać w spokoju kiedy ludzie będą czytać jedną to napiszę drugą…Proste nieprawdaż?
-Nie.
-Ale ja jeszcze nie skończyłem. A jeżeli książka się nie spodoba? A ja napiszę sześć tysięcy milionów części? I co wtedy? Będzie pan za przeproszeniem w ciemnej dupie, nie będzie zysków a straty i tyle.
-Ale ma  pan robić to co ja chcę i co panu każę. Musi pan napisać książkę tym razem nie o seryjnym mordercy czy psychologiczną  ale fantazyjną, jakieś potwory z którymi mugole walczą... Czy coś innego w tym stylu.
-To w takim razie pójdę do innego wydawnictwa.
-No niestety panie Potter, nie może pan tego zrobić.
-Jak to nie mogę? - zapytałem zbity z tropu a cała pewność siebie uciekła ze mnie jak z małego dziecka.
-Normalnie, nie może pan ponieważ podpisał pan umowę z naszym wydawnictwem, a w tej umowie jest zawarte że musi pan pisać dla nas przez cztery lata.
-Jestem już trzy lata w waszym wydawnictwie, w styczniu będą cztery lata...
-Ale to dopiero w styczniu.
-Do stycznia mam jeszcze pracować dla was? - zapytałem z niedowierzaniem.
-Tak.
Wstałem bez słowa i wyszedłem, jeszcze usłyszałem głos Marcella " Książka ma być napisana do dwudziestego czwartego grudnia" trzasnąłem drzwiami i wyszedłem, zbiegłem po schodach gdy tylko opuściłem budynek "Balladyny" wyjąłem papierosa i zapaliłem, wsiadam do samochodu i jadę do kancelarii Ginny, nie wiem czemu akurat tam pojechałem ale pojechałem.

*** WIECZÓR TEGO SAMEGO DNIA ***

Siedzę w ciepłym domu, jest już grubo po północy, Hermiona śpi dzieciaki też, ja jedynie siedzę i oglądam jakiś durny film w telewizji trzymając w ręce butelkę piwa "Nie było jej" ciekawe czemu jej nie było w jej kancelarii, nieustanne pytania krążą mi po głowie a najbardziej dręczy mnie to  że jej sekretarka powiedziała że ma spotkanie z panem Draconem Malfoy'em.  Po co się spotyka z tym dupkiem? A może to w sprawie interesów? Przecież mówił że Gin jest jego adwokatem, znaczy nie dokładnie że ona ale że ktoś z jej kancelarii, może dlatego się spotkali? Hm... Nie wiem co o tym myśleć. Nagle rozlegają się kroki na schodach stłumione przez wykładzinę na nich położoną, to pewnie Hermiona albo któremuś z dzieciaków zachciało się pić. Łub! Dub! Łubu dubu! patrzę się w stronę schodów przerażony i widzę wściekłą Hermionę leżącą u ich początku, wstaję i idę pomóc mojej żonie słysząc jak się denerwuje.
-Wstrętny kot! Głupi kocur, mogła mi się stać krzywda, spadając z tych schodów! A ten, sobie bezkarnie na nich leży i nic, co z tego że prawie bym się zabiła potykając się o niego... Eee tam! No nie! A ty sobie nadal śpisz cholerny kocurze. Łatek! Łatek, złaź ze schodów głupi kocurze. - Wreszcie łaskawie nasz kot się podniósł z schodów i ociężale zszedł, Hermiona nadal wściekła, piorunowała kota wzrokiem...Bawił mnie ten widok, podszedłem do swojej żony objąłem ją w pasie i cmoknąłem w policzek, mnie też spiorunowała wzrokiem.
-Czy ty wiesz która jest godzina? - wysyczała szepcząc aby nie obudzić dzieci, pokiwałem głową.
-Wiem.
-No chyba jednak nie Harry, godzina jest - spojrzała na zegarek który znajdował się na jej lewej ręce, srebrny, elegancki, z tarczą wysadzaną kryształami "dostała go ode mnie na swoje urodziny rok temu" pomyślałem - wpół do czwartej, a Ty siedzisz przy telewizorze i pijesz piwo, co najlepsze nie siedzisz na kanapie tylko na dywanie nawet nie wiesz jak Cię potem będzie bolał kręgosłup.
-Oj Hermiono...
-Nie oj Hermiono tylko tak, marsz do łóżka - wskazała ręką do góry w stronę schodów - już, już, szybciutko.
-Tak mamo - cmoknąłem ją w policzek a ta zachichotała, miała rację kręgosłup już mnie boli a zresztą jestem zmęczony, powlokłem się schodami na górę i z małą pomocą mojej kochającej żony przebrałem się i ułożyłem w zimnej pościeli, Hermiona obok mnie uśmiechnęła się do mnie i zamknęła oczy, przysunąłem się do niej i ją objąłem nic już później nie pamiętam bo zasnąłem z wtuloną we mnie Hermioną.

***
Heeej!
Nie mogłam was trzymać dłużej w niepewności kiedy coś dodam!
Czuję się już lepiej, przynajmniej nie wyglądam jak wampir na głodzie ^^
Rozdział dla tych co się nie mogli doczekać, mam nadzieję że się spodoba ;)

10 komentarzy:

  1. Rozdział wyszedł genialny, i ta gorycz Harry'ego, który nie może zapomnieć o pięknej rudowłosej dziewczynie, która teraz 'jest' z jego największym wrogiem. Swoją drogą, JAK HARRY, MOŻE BYĆ Z HERMIONĄ? Nigdy nie wyobrażałam ich sobie razem, oby dwoje byli jedynakami, i uzupełniali się w roli rodzeństwa. w sumie, to sama, chciałabym mieć takiego przyjaciela jakim Harry był dla Miony. Uwielbiam to jak piszesz, świetnie radzisz sobie, z przelaniem swoich uczuć (w tym wypadku) na klawiaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję!
      Harry jest głupkiem że połączył się z Hermioną, i on to wie. Niedługo Hermi będzie bardzo ważną postacią, u której będzie się dużo działo. Wszystko się zacznie od... Ups wymknęło by mi się. Trzeba czytać ;))
      A Harry będzie... sobie żył trochę inaczej. To wszystko się rozegra niedługo więc radzę uważać i śledzić bloga!

      Och dziękuję. Już mi to mówiłaś że świetnie piszę ale nadal w to nie mogę uwierzyć... No cóż, niskie mniemanie o sobie, daje znać.

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Hej ^^

    Przepraszam, że dopiero teraz czytam, ale wcześniej nie miałam zbytnio czasu. Jednakże jestem i mam nadzieję, że wybaczysz ten mój eksces ;D

    Dziewczyno! Ja nie wiem jak Ty to robisz, że masz takie barwne rozdziały i dość długie w tak krótkim czasie? Czyżbyś miała napisane zawsze parę rozdziałów do przodu, czy na bieżąco piszesz? Jak na bieżące to brawa, i to na stojąco dla Ciebie ^^!
    Kurcze, zaskoczył mnie fragment przemyśleń Harry'ego. Ten to ma tupet! Związał się z Hermioną i teraz wspomina czasy spędzone z Ginny? Prawdziwy facet z krwi i kości, nie ma co! I jeszcze chciał się rzucić na Malfoya! Szczyt nad szczyty, oczywiście głupoty Harry'ego :)
    Zwaliło mnie też z nóg to, że Potter pali! Wcześniej sobie tego nie wyobrażałam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
    Hermiona. Tej to nigdy jakoś też nie mogłam polubić.. Dobra matka, ujmująca żona. Nie wiem jak Ty to robisz, ale postacie, które kiedyś dla mnie były nie do przełknięcia, są moimi ulubionymi ^^

    Jeżeli masz tam jakieś nowości to wstawiaj :)
    Pozdrawiam i ściskam cieplutko!
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Nic się nie stało, ważne że w ogóle przeczytałaś :))

      Piszę rozdziały na bieżąco, nie wiem jak mi to wychodzi. Potrafię siedzieć nawet i cały dzień przed komputerem i pisać jak mam wenę, co teraz zdarza się często. Po za tym mam dużo czasu więc mogę sobie pisać do woli.

      Miło mi że cię przekonałam do niektórych postaci :)
      Tak jakoś wyszło że Potter pali xd Nie wiedziałam co lepsze żeby palił czy wpadł w alkoholizm ^^
      Nie przepadam za Harrym i pokazuję to, jaki jest głupi że zostawił Ginny. Co prawda to tylko opowiadanie, ale uważam że oni do siebie nie pasowali. Tak jakoś po prostu nie.

      Za to Malfoy jest moją ukochaną postacią i straszne się z rudą uzupełniają. Dlatego też wolę Drinny niż Dramione.

      Dziękuję za miły komentarz, również pozdrawiam i ściskam :)

      Usuń
  3. Zanim zacznę od głównego wątku mojego komentarza (Bo przecież wiadomo, że jakieś poboczne się trafią - jak to u mnie), to delikatnie tknę wcześniejszą wypowiedź :)

    Liley, w imieniu "facetów z krwi i kości!" powinienem teraz walczyć jak lew (i może jeszcze zaryczeć?)o Nasze dobre imię, ale po co? To jest tylko stereotyp(Owszem, za często można go zobaczyć - niestety. Nie jestem z takiego czegoś dumny, jak i z wielu innych "męskich" - tfu - zachowań, ale to nie czas i miejsce na takowe rozważania). I tak każde z Nas pozostanie przy swoim zdaniu, bo ma do tego prawo. Jednak, nie osądzajcie Nas - mężczyzn - "produktów niepełnych, których perfekcyjną formą jest kobieta" jak to określił jeden z wykładowców podczas zajęć u mnie na uczelni, jedną miarą i w drugą stronę tak samo powinno być. Amen :)

    Dobra, teraz mogę przejść do tematu głównego, dla którego kolejny raz uderzam palcami w klawiaturę mojego podstarzałego laptopa.

    Harry Potter - pisarz, palacz, mąż, ojciec i ciekawe jakie jeszcze role będzie miał? Znowu rozbudzasz moją niezdrową ciekawość, Sylwio i igrasz przez to z ogniem ^^ Ciekawy plan z jego uczuciami, czyżby Potter jeszcze zamierzał namieszać w życiu Rudej, hm? Swoją drogą... to nigdy nie potrafiłem sobie wyobrazić jego z Hermioną, to takie, no nie wiem, dziwne? Ale tutaj się sprawdza, niech będzie. Grunt, że jest coś między nimi w Twoim wydaniu, więc przymykam oko na swoje odczucia prywatne.

    Nie wiem, co mógłbym jeszcze napisać? Chyba dzisiaj nie mam już nic więcej do przekazania.

    Hmm... A jednak mam. Notka u mnie pojawi się w bliżej nie określonej przyszłości, ponieważ aktualnie pracuję nad bardzo osobistym projektem dla... no, dla kogoś bliskiego. Błagam o wybaczenie i obiecuję, że będzie to jeszcze w tym roku :)

    Pozdrawiam Ciebie i Liley (Mam nadzieję, że nie czujesz jakiejś urazy za moje wtrącenie odnośnie Twoich słów?) oraz życzę weny, zdrowia, cierpliwości i wszystkiego innego.

    P. a ka Dark Side of Myself

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd! Nie jestem kobietą, która obraża się za wyrażenie swojego zdania. A co jest cenniejsze niż swoje własne zdanie? No nic ;]

      Twoja odezwa jest dość ciekawa, miło, że reagujesz na tego typu rzeczy. Doprawdy nie miałam na celu wyrażenia zgryźliwego komentarza typowej feministki. Dobrze wiem jak to teraz jest, zachowania populacji męskiej jak i żeńskiej są teraz bardzo podobne do siebie :)
      Przepraszam najmocniej. Nie chciałam obrazić żadnego z Was, mężczyzn z krwi i kości.
      Przyjmij moje najszczersze przeprosiny ^^
      Następny komentarz będzie bardziej przemyślany.

      Komentarz może być trochę rozstrzelony - pisałam na komórce ;]

      Pozdrawiam serdecznie autorkę oraz mężczyznę z krwi i kości ;))

      Liley

      Usuń
    2. Hahaha, wybacz, musiałem zacząć śmiechem (nie z powodu Twoich słów, Boże uchowaj!) :)

      Własne zdanie to aktualnie chyba największy dar, jaki ludzie mają (według mnie oczywiście)

      Nie odczułem tego jako cyt. "zgryźliwego komentarza typowej feministki", a raczej jako wrzucenie wszystkich z rodzaju męskiego do jednego wora (czyli może jest tak, jak napisałaś, ale ja nie ogarnłąłem tego i napisałem raz jeszcze, ale inaczej?) :)

      Nie czuję się obrażony tym, a za resztę nie odpowiadam, bo nie wybrano mnie na tego, który będzie dźwigał odpowiedzialność mas na swoich barkach - co to, to nie :P

      Od tego są komentarze, żeby raczej wyrażać wszystkie swoje przemyślenia, nie ma co ukrywać.

      Co do rozstrzelenia komentarza... nie jest taki, zachował spójność.

      Raz jeszcze pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Widzę że tu niezła konwersacja się zaczęła :))

      No no no, dziękuję za życzenia (złożone jakieś trzy razy?)
      Przepraszam Cię Pawle że wzbudzam twoją 'chorą' ciekawość, jak chcesz to mogę nie pisać... :D
      Owszem Potter namiesza i to dużo.

      Szczerze wam powiem że nawet nie wiem co Ty do mnie, Pawle napisałeś w komentarzu, pogubiłam się w tej konwersacji. A może to dlatego że jestem zmęczona? Taaak to dlatego.

      Tak czy siak dziękuję za komentarz i pozdrawiam oraz ściskam, Ja

      Usuń
  4. Zgadzam się z dwójką innych komentujących - Hermiona i Harry... to trochę dziwne, jednak to Twoje opowiadania. Jestem niezmiernie ciekawa co będzie dalej z Potterem i Hermioną, bo przecież teraz Harry uświadomił sobie, że kocha Ginny. Telenowela - w pozytywnym znaczeniu tego słowa, oczywiście. Rozdział bardzo mi się spodobał i naprawdę świetnie piszesz. Tak naturalnie i ciekawie. :)
    Pozdrawiam,
    Prongs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy jak proste dziękuję. Telenowela? Hm.. trzeba to zmienić. Muszę zacząć skrobać rozdziały o konfliktach Hermiony i Harry;ego...n muszę! Dziękuję, ciesze się że Ci się podoba, czuję wręcz dumę że mam kolejnego wiernego (jak mam nadzieję) czytelnika.
      Pozdrawiam,
      Lilian

      Usuń

Obserwatorzy