20 Lipca
2008r. Londyn
Jest szesnasta, moja duża
walizka jest spakowana na dwa tygodnie, pewnie tak jak zawsze w innych krajach,
obkupię się w Turcji . Ubrana w fioletową, bawełnianą sukienkę do poł uda oraz
w czarnych szpilkach, sprawdzam ostatnie rzeczy, chyba wzięłam wszystko,
pożegnałam się ze wszystkimi… no nie zupełnie, od szesnastego JEGO nie
widziałam, rozstaliśmy się bez pożegnania czy czegokolwiek. Wyszłam z domu
ciągnąc za sobą walizkę, zamknęłam drzwi i zjechałam windą na parter, wyszłam i
zagwizdałam na taksówkę, od razu się jakaś zatrzymała, „Na lotnisko”
powiedziałam, a taksówkarz od razu ruszył. Długo nie jechaliśmy, znowu
widziałam te same miejsca, te same szkoły, drzewa…To wszystko. Zrobiło mi się
przykro, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam znowu wyjeżdżać,
chciałam tu zostać… Tylko nie wiem dla czego. Dojechałam tam dziesięć przed
dziewiętnastą, przeszłam przez bramki kontrolne, bez większych przeszkód,
wyszłam na płytę lotniska, sprawdziłam numer lotu i udałam się do właściwego
samolotu, w biznes klasie. Weszłam do samolotu, który był bardzo elegancki,
urządzony w kolorach ciepłego karmelu i ciemnych paneli, z beżowym dywanem na
całym pokładzie. Zajęłam swoje miejsce, od razu wyjmując laptopa z torby. -Coś Pani podać? Panno Weasley?Odwróciłam głowę w stronę z którego doszedł mnie ciepły głos, jak się
domyśliłam stewardesy, spojrzałam się na nią, kobieta o ostrych rysach twarzy,
wydatnych kościach policzkowych, wąskich ustach oraz lekko rozciągniętych,
ciemnych oczach. Swoje czarne włosy spięte miała w kok, obwiązany, czerwoną
chustką, usta miała pomalowane na blado, beżowo z dodatkiem błyszczyka oraz z
lekkimi, czarnymi , kocimi kreskami na oczach. Uśmiechnęła się do mnie,
ukazując swoje zęby, koloru kości słoniowej, z zaostrzonymi kłami. Ubrana w
czerwono-granatowy uniform, z czerwoną chustką wsadzoną, do granatowej
marynarki, w białej koszuli oraz ciemno niebieskiej spódnicy. Ten głos, taki
przyjemny i ciepły, nie pasował do tej „zimnej” kobiety. -Tak, lampkę szampana oraz truskawki.-Dobrze, zaraz podamy.Uśmiechając, się do mnie delikatnie odeszła, do innego pasażera. Było nas w
samolocie, siedmioro. Jak się domyślałam, nikt więcej nie wsiądzie, takie
samoloty zazwyczaj „zapychały” się do góra dziesięciu pasażerów. Stewardesa
podała mi zamówione, rzeczy oraz oznajmiła mi że mam jeszcze pół godziny, na
opuszczenie samolotu. Skorzystałam z tej okazji i wyszłam z samolotu, udając
się do łazienki, aby lekko się odświeżyć. Wychodząc zahaczyłam, jeszcze o
sklepik w którym, kupiłam sobie dwie butelki wody. Wyjęłam nową komórkę i
zadzwoniłam do ambasadora mówiąc mu że
już jestem na lotnisku, i za dwadzieścia minut wylatuję, ucieszył się bardzo. Zadzwoniłam do rodziców,
i się pożegnałam po raz setny, wróciłam do samolotu. Obok schodków do wejścia,
stał mężczyzna. Pokazując mi swoje plecy, miał blond włosy, które rozwiewały
podmuchy wiatru, ubrany był w ciemną koszulę i ciemne spodnie. Jego cień w
zachodzącym słońcu, była bardzo długa. Z każdym krokiem, rosło we mnie zaciekawienie,
z każdym krokiem, jak byłam coraz bliżej, coraz bardziej się zastanawiałam kim
ten mężczyzna jest. Wreszcie go ujrzałam, zobaczyłam znajome ostre, rysy
twarzy, piękne stalowe oczy oraz z dziennym zarostem. Spojrzał na mnie tymi
oczami, a mnie przeszedł dreszcz.-Co Ty, tu Malfoy robisz?! – wykrzyczałam, przekrzykując głuchy ryk samolotów. -No, no Weasley! Ja tu się przyszedłem,
z Tobą pożegnać a Ty tu takie coś! – również wykrzyczał, na jego twarzy błądził
cyniczny uśmieszek, lecz w jego oczach, zobaczyłam tęsknotę, lecz tylko przez
sekundę.-No to się ze mną, pożegnaj Malfoy! Muszę zaraz wsiadać!-Pff… Muszę coś od Ciebie zabrać!Spojrzałam na niego zaciekawiona, ostatnio miał taki wyraz twarzy, tego dnia na
obiedzie u mamy, w mojej sypialni. Przez głowę przeszła mi szalona myśl, gdy
nagle poczułam jego wargi na swoim policzku, powoli przesuwał się w stronę
moich ust, obsypując mnie pocałunkami, w końcu „dotarł” do celu, zaczął mnie
całować z takim zapałem, że zrobiło mi się dwa razy bardziej gorąco. Myślałam
że rozpłynę się, z powodu tych wspaniałych ust, cudownego języka i szorstkiej
twarzy, która przyjemnie kuła. Czułam się jak w bajce, jakbym była księżniczką,
a on wrednym, dupkowatym, zabójczo przystojnym księciem. Moja bajka skończyła
się w tym samym momencie, co usłyszeliśmy głos stewardesy.-Panno Weasley! Zaraz odlatujemy! Proszę wracać na pokład!Leniwie odsunęłam się, od pochylonego Malfoya, ręce miał schowane w kieszeniach
spodni, dobrze że trzymałam te butelki, inaczej chyba bym się na niego rzuciła.
Oblizał wargi, mrucząc przy tym jak dziki kot. Szybko jeszcze skradł mi, całusa
aby ponownie oblizać usta. Klepnęłam go dłonią w tors, patrząc w jego
ściągnięte rysy twarzy. Wydawał się zmartwiony, uśmiechnęłam się do niego
pocieszająco i delikatnie musnęłam jego wargi, czułam się do niego przyklejona.
W końcu udało mi się wydobyć z siebie głos, lekko zachrypnięty. -Muszę już wsiadać, Draco…-Wiem to, Weasley.Uśmiechnęłam się lekko.-To ja już pójdę Malfoy.-Idź, zanim zrobię coś, czego będę żałował, że nigdy więcej tego nie zrobię. Nachylił się nade mną i znów mnie pocałował, tym razem żeby pokazać mi że
jestem mu dłużna. Oderwałam się i jak najszybciej odwróciłam, idąc do schodków
czułam jego wzrok na sobie. Weszłam
nawet nie machając czy odwracając się, bo wiedziałam że bym nigdzie nie
poleciała, jak bym to zrobiła. Mając na ustach jego smak, brandy połączoną z whisky.
Usiadłam na swoim miejscu i już po chwili wzbiliśmy się w powietrze, byłam tak
pogrążona w myślach że nie zauważyłam, kiedy coś na pokładzie zaczęło dziać się
nie tak. x
Witaj :)
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy czytam coś co się tyczy nowego pokolenia, ale Twój blog zwrócił moją uwagę. Co prawda muszę nadrobić rozdziały, ale nie jest ich za dużo, więc dam radę. Z pewnością dam radę ^^
Co najbardziej rzuciło mi się w oczy? Chyba to, że nie trzymasz się kanonu. Lubię kanon, ale odbieganie od niego jest czymś bardzo użytecznym. Można pisać coś swojego i czasami wychodzą wątki ciekawsze niż w książce :)
Po przeczytaniu tego rozdziału, mogę stwierdzić, że Twoje dialogi są bardzo naturalne. Niektórym wychodzą suche i tak sztuczne, że do granic możliwości. Masz ode mnie plusa. Kocham dialogi, chociaż opis sytuacji też jest użyteczny. A jego u Ciebie jest całkiem sporo. Bardzo lekko się go czyta i sprawnie, nie dłuży się.
Bohaterowie - dość intrygujący parring. Bardzo urzekła mnie sylwetka Dracona. Nie jest podkoloryzowany jak to zdarza się robić autorkom. Zachowałaś jego charakter i bardzo dobrze! Nigdy nie przepadałam szczególnie za Ginny, ale chyba ją polubię. Czasami miło się o nich czyta. Twoje opowiadanie trafiło w moje gusta, mimo, że przeczytałam na razie jedną notkę. Bez względu na to jaki jest kanon, masz swoją odrębną historię i na swój sposób bardzo ciekawą. Nigdzie się z takim nie spotkałam.
Trafiłam na Twojego bloga przez przypadek, ale zostaję tutaj na dłużej. Urzekłaś mnie, co jest ostatnio bardzo ciężko wykonać.
Zapisałam się do subskrypcji.
Czekam na nowy rozdział!
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Liley
[www.lileyna-durand.blogspot.com]
Nie chodziło mi typowo o nowe pokolenie, ale o nowe czasy, tak gwoli ścisłości ^^
UsuńOjejkuj, jejku! *-*
UsuńJak się cieszę, tym że moje wypociny się komuś podobają : ))
Możesz się również, zapisać do obserwatorów. Owszem dodam Cię do subskrypcji i będę Cię informować na blogu : ))
Czyli że podoba Ci się to, że odbiegam od kanonu? C;
Dziękuję za bardzo miły komentarz, miło mi że podoba Ci się to co tutaj wypociłam, fajnie że czyta się to lekko a nie jak np: Krzyżaków.
Fajnie że podobają Ci się moje dialogi i są bardzo naturalne.
Miło bardzo dostawać taki komentarz, jak twój. Naprawdę dziękuję :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział, rozdział, rozdział... cholera, przeczytałem wczoraj, a nie skomentowałem, dlaczego?
OdpowiedzUsuńNa swoje usprawiedliwienie mogę dać tylko sam fakt, iż dzisiaj udało mi się odhaczyć kolejny egzamin, tym razem z Teoretycznych Podstaw Uczenia się (po niemiecku ;) ) i przez to wczoraj miałem urwanie głowy i innych części ciała.
Akcja się rozwija, robi się ciekawie i bum... koniec rozdziału w takim momencie, to początek mojego końca zdrowotnego :P
Co takiego tam się dzieje?! Mów, albo... Niech mówi! - Forma grzecznościowa (Nawyk z uczelni - wybacz :P )
Czekam na więcej, bo mam akurat dużo czasu wolnego. Czekam oczywiście niecierpliwie, bo jak inaczej?
Tak przy okazji, to jeśli byś chciała poczytać coś "mojego", co dla odmiany nie jest opublikowane na blogu, to odezwij się jakoś i rzucę Ci to na maila :)
Chyba krótki komentarz teraz wyszedł? o.O
Zapomniałem dodać, że akcja tego rozdziału dzieje się dzień przed moimi urodzinami - tak przy okazji :P
Ech... dziękuję za ten, krótki (:oooo) lecz miły komentarz :D
UsuńPotrzymam was w niepewność, jakieś z dwa rozdziały. Co się tam dzieje ;P
Pierwszy rozdział zaczyna się od dnia w którym się urodziła, 11 lipca ^^ środek wakacji ://
Jak chcesz, to wysyłaj. Chętnie przeczytam : ))
Rozdział sam w sobie mi się naprawdę podoba.
OdpowiedzUsuńszkoda tylko że taki krótki bo widać że naprawdę ciekawie piszesz i możesz się jeszcze bardziej podciągnąć.
radziłabym też dodawać rozdziały pojedyńcze wówczas będzie się lepiej czytało;) zwłaszcza, gdy będziesz dodawać je dłuższe.
Nie podoba mi się tylko fakt, że widzę u Ciebie szablon wykonany specjalnie na moje zamówienie.
Co prawda nie widnieje u mnie na blogu a autorka pozwala pobierać szablony na zamówienie to jednak ten fakt nigdy mi się nie podobał.
Nie po to zamawiam szablon dla siebie aby widniał u kogoś na blogu.
Pozdrawiam serdecznie.
"Niewolnicy-przeznaczenia"
Ojejku... Przykro mi że mam twój szablon. Jest on przejściowy, bo właśnie chcę sobie zamówić u kogoś szablon specjalnie dla mnie, jeżeli Cię tym uraziłam to przepraszam.
UsuńRozdziały są różnej długości, bo to zależy od mojej weny i pomysłu. A po za tym lubię trzymać w niepewności co się dalej wydarzy. Dziękuję za ten miły komentarz.
Również pozdrawiam : )
Jak ty to robisz? ;o Sorki, że nie komentowałam, ale czytałam <33 Muszę dodać się do obserwatorów, z drugiego konta, wtedy będzie mi lepiej.
OdpowiedzUsuńA w ogóle, to przez ciebie, bardzije, podoba mi się teraz ten paring niż Dramione. Kocham Cię, za to co robisz ;P
Nie wiem, jak to robię! Tak jakoś samo wychodzi xd
UsuńŚmiało dodaj, a jak chcesz to Cię do subskrypcji mogę dodać i będzie informowana ;))
Uhuhuhu...ale fajnie! Super że mój blog cię do tej pary bardziej przekonał. Nie toleruję Dramione..:/
A raczej nie spotkałam się puki co z takim opowiadaniem które by mnie do tego parringu przekonały.
Też siebie kocham :D
Nie no Ciebie też ;PP
Wybaczam Ci ponieważ od początku komentujesz, a po za tym bardzo Cię lubię ;))
Nie będę się rozpisywać, bo jak najszybciej muszę sprawdzić co się tam wydarzy, w tym samolocie. :)
OdpowiedzUsuńWięc szybko: Rozdział niesamowity i wciągający, zgadzam się z opiniami innych.
Gratuluję (po raz kolejny) świetnego rozdziału. Oby tak dalej, Prongs. :D
Dziękuję, dziękuję i jeszcze milion razy dziękuję :))
UsuńCieszę się że Ci się podoba, pozdrawiam cię i całuję!